niedziela, 8 maja 2011

I. O baci Klarze i dziadku Leonie


            Na skraju pewnej wioski, położonej malowniczo wśród pól, stał sobie domek. A w tym domku mieszkała babcia Klara i dziadek Leo. Nie mieli oni na świecie nikogo oprócz siebie, a że byli już starzy, często robiło im się smutno. Wychodzili sobie wtedy przed domek i tęsknym okiem patrzyli przed siebie w dal, gdzie pole roiło się od maków, a zboże złociło się w słońcu pełnią lata.
Przed ich domkiem na podwórku stała duża huśtawka. Była ona tak duża, że nawet gdy siadali na nią oboje, zostawało jeszcze sporo wolnego miejsca. Ale huśtawka od dawna nie była używana.To tylko wiatr poruszał nią w takt bicia dziadkowych serc....
Za huśtawką znajdował się ogród. I to właśnie miejsce było dumą babci. Wypielęgnowane grządki warzyw, przy których pyszniły się nacie pietruszki, strąki grochu i powoje pnące się po drutach przy siatce oraz cudowne kwiaty , mieniące się w słońcu tysiącem barw, napawały babcine serce wielką miłością i spokojem.
Zresztą przed huśtawką również znajdował się klombik z kwiatami nasturcji i kolorowymi groszkami, które pięły się w górę ku słońcu. Staruszkowie żyli sobie spokojnie, obdarzając się nawzajem miłością i życzliwością, ale tęsknili ku czemuś, co mogłoby do końca wypełnić ich serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz