Po jesieni coraz szybciej nastawały mroźne noce i
śnieżne dni. Dziadkowie bardzo martwili się o Kacusię. Dziadziuś Leo
zrobił nawet dla niej ocieplaną budą, którą postawił w komórce na
wypadek, gdyby Kacusia nie chciała nocować w domu. A przecież w domku u
dziadków było coraz cieplej i tak przyjemnie...
Kacusia przychodziła już śmiało pod drzwi i gdy tylko widziała bbacię albo dziadka, natychmiast prosiła:
- Miau, miau...
Babcia się dopytywała:
- Miau, Kacusiu? Miau?
A Kacusia odpowiadała:
- Miau...
Po tym stwierdzeniu drzwi się otwierały, kotka jadła, siadała między dziadkami i po jakimś czasie wychodziła na zewnątrz...
Pewnego dnia babcia postanowiła, że pokaże Kacusi domek. kiedy więc koteczka zjadła, wzięła ją na ręce, przycisnęła do fartuszka, żeby kotka nie uciekła i wchodząc z nią po schodach na górę, tłumaczyła:
- Nie bój się malutka. Zobaczysz pokoiki i będziesz mogła sobie tutaj wchodzić po schodkach....Zobacz, ile jest u nas miejsca...Starczy dla nas wszystkich!
Gdy babcia otwierała drzwi do pierwszego pokoju, Kacusia zacisnęła mocno kocie oczęta, żeby niczego nie widzieć i wcisnęła główkę w babcine dłonie...Po chwili jednak ciekawość wzięła górę. Otworzyła więc oczy najpierw tylko troszeczkę, ale już po chwili najszerzej jak potrafiła i chłonęła wszystko, co było w zasięgu jej wzroku: pluszowe miśki, poustawiane na babcinej szafce przy łóżku, i korale powieszone na gałce od szafy...I kolorowy dywanik w zielone serduszka, i zasłonki w białe stokrotki...I piękną, zabytkową, starą lampę, i wielki wazon w niebieskie róże...Oj, było co oglądać! Było! Kacusia nigdy nie widziała tylu pięknych i kolorowych rzeczy naraz! Teraz już w każdym pokoiku otwierała szeroko oczy i wychylała łepek ze swojej kryjówki. Rozglądała się w około bardzo uważnie. A babcia cały czas przemawiała do niej łagodnie:
- No widzisz, maleńka, nie ma się czego bać...Wszystko jest na swoim miejscu, ot, zwykły pokoik....Teraz pójdziemy do następnego...
Wszędzie było tyle interesujących rzeczy! Wszystko było takie ciekawe! Na przykład telewizor: koty na wolności nie wiedzą, że są takie kolorowe skrzyneczki, w których wszystko się rusza, i płynie muzyka, i w ogóle ciągle dzieje się coś nowego...
Po zobaczeniu tylu rzeczy Kacusia była pełna wrażeń i nie bardzo wiedziała, co będzie działo się dalej. Była jeszcze trochę nieufna. Kiedy babcia zeszła z nią na dół, wyczuła babciną nieuwagę i natychmiast dała susa na podłogę. Podbiegła do drzwi i poprosiła:
- Miau...
Cóż biedna babcia mogła zrobić?...Nie chciała zawieść zaufania małego kotka, musiała więc znowu otworzyć drzwi i wypuścić Kacusię na dwór w ten zimowy, nieprzyjazny czas...
A płatki śniegu wirowały w świetle księżyca jak malutkie brylanciki i osiadały na kocim futerku, oddalającym się coraz bardziej i bardziej w noc...
Kacusia przychodziła już śmiało pod drzwi i gdy tylko widziała bbacię albo dziadka, natychmiast prosiła:
- Miau, miau...
Babcia się dopytywała:
- Miau, Kacusiu? Miau?
A Kacusia odpowiadała:
- Miau...
Po tym stwierdzeniu drzwi się otwierały, kotka jadła, siadała między dziadkami i po jakimś czasie wychodziła na zewnątrz...
Pewnego dnia babcia postanowiła, że pokaże Kacusi domek. kiedy więc koteczka zjadła, wzięła ją na ręce, przycisnęła do fartuszka, żeby kotka nie uciekła i wchodząc z nią po schodach na górę, tłumaczyła:
- Nie bój się malutka. Zobaczysz pokoiki i będziesz mogła sobie tutaj wchodzić po schodkach....Zobacz, ile jest u nas miejsca...Starczy dla nas wszystkich!
Gdy babcia otwierała drzwi do pierwszego pokoju, Kacusia zacisnęła mocno kocie oczęta, żeby niczego nie widzieć i wcisnęła główkę w babcine dłonie...Po chwili jednak ciekawość wzięła górę. Otworzyła więc oczy najpierw tylko troszeczkę, ale już po chwili najszerzej jak potrafiła i chłonęła wszystko, co było w zasięgu jej wzroku: pluszowe miśki, poustawiane na babcinej szafce przy łóżku, i korale powieszone na gałce od szafy...I kolorowy dywanik w zielone serduszka, i zasłonki w białe stokrotki...I piękną, zabytkową, starą lampę, i wielki wazon w niebieskie róże...Oj, było co oglądać! Było! Kacusia nigdy nie widziała tylu pięknych i kolorowych rzeczy naraz! Teraz już w każdym pokoiku otwierała szeroko oczy i wychylała łepek ze swojej kryjówki. Rozglądała się w około bardzo uważnie. A babcia cały czas przemawiała do niej łagodnie:
- No widzisz, maleńka, nie ma się czego bać...Wszystko jest na swoim miejscu, ot, zwykły pokoik....Teraz pójdziemy do następnego...
Wszędzie było tyle interesujących rzeczy! Wszystko było takie ciekawe! Na przykład telewizor: koty na wolności nie wiedzą, że są takie kolorowe skrzyneczki, w których wszystko się rusza, i płynie muzyka, i w ogóle ciągle dzieje się coś nowego...
Po zobaczeniu tylu rzeczy Kacusia była pełna wrażeń i nie bardzo wiedziała, co będzie działo się dalej. Była jeszcze trochę nieufna. Kiedy babcia zeszła z nią na dół, wyczuła babciną nieuwagę i natychmiast dała susa na podłogę. Podbiegła do drzwi i poprosiła:
- Miau...
Cóż biedna babcia mogła zrobić?...Nie chciała zawieść zaufania małego kotka, musiała więc znowu otworzyć drzwi i wypuścić Kacusię na dwór w ten zimowy, nieprzyjazny czas...
A płatki śniegu wirowały w świetle księżyca jak malutkie brylanciki i osiadały na kocim futerku, oddalającym się coraz bardziej i bardziej w noc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz